Wczorajsze poziomki przypomniały mi, że nie poznaliście nigdy poziomkowej Petronelki...
Dość już leciwa panienka.
Pamiętam, że najpierw z nieudanego żółwia wyszedł kapelusz ;), a potem inspirowana kapeluszem narodziła się Petronela.
Można więc powiedzieć, że wzięła się z kapelusza :)
Prześliczna Petronela :-) Piękna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.