środa, 30 października 2013

Dmuchawce okiem Dzieci

Pokazywałam kiedyś TUTAJ jak przeróżne, niepowtarzalne, wyjątkowe dzieła tworzą Dzieciaki, mając zadany ten sam temat i mając do dyspozycji te same materiały...

Maj 2013.
Tym razem mieli tylko ołówki i kartki...
Słabo widać :(
Szkoda, że nie sfotografowałam każdej pracy z osobna :(
...jeszcze wtedy nie wiedziałam, że wkrótce będę unosić się na nasionku Dmuchawca...


poniedziałek, 28 października 2013

Śpiworek dla Bo

Dawno, dawno temu pewien Miś o imieniu Bo zamówił u mnie śpiworek...
Naczekał się biedak straszliwie długo...
Wprawdzie nie sądzę by śpiworek był mu w istocie potrzebny, gdyż zawsze znajdzie się ktoś, kto go na noc z chęcią przygarnie i zapewni przytulny kącik.
Jakoś tak się bowiem składa, że prawie wszyscy go kochają, mimo że to podrywacz, uwodziciel, Casanova, i łajdak niewierny.
Ale skoro zbliża się pora gdy niedźwiedzie zapadają w zimowy sen to pomyślałam, że miłosiernym uczynkiem będzie zaspokojenie śpiworkowej potrzeby Bo'busia... A że wpadł do mnie na dwie nocki, więc siedział mi na stole i motywował do pracy. Sam dobierał kolory, wymiary, motywy... (Tylko poduszka z jego podobizną była niespodzianką. Uszydliłam ją gdy spał. Pozornie go to nie obeszło, ale zarejestrowałam radosny błysk w oku!)
Oczywiście i tak marudził, że mu nie wygodnie czy coś tam, ale w rzeczywistości spał tak smacznie, że go w niedzielę dobudzić nie mogłam pomimo zmiany czasu...

Oj ten Bo'bek...
Nagrandzi, namąci, wzgardzi a i tak masz do niego słabość...


niedziela, 27 października 2013

O czapce, która wymknęła się spod kontroli (plus seria narcystycznych słitfotek z samowyzwalacza gratis ;))

Ten niezręczny moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że w Szydełkowym Szale (Szy Szy) posunąłeś się ciut za daleko...




Powyższe zdjęcie wykonane dzięki uprzejmości Brata Słońca, które zechciało dziś niespodziewanie rozświecić się na całego i upiększyć jesienny Poznań.
Swoją drogą, fajne to uczucie: 27 października spacerować po Ogrodzie Botanicznym w krótkim rękawku...


Nie spadały dziś z nieba kwiaty (co czasem w tym Miejscu się zdarzało), ale pachniało Nadzieją, Obietnicą i psalmem 30...



Ostatnie zdjęcie dedykuję wszystkim, którzy spędzili ten weekend na tychże samych warsztatach tańca co ja. Niechaj patrząc na nie zanucą pod nosem: "Eja eja eja eja eja eja eja o" :o)

***

A jeśli chodzi o przechodniów...
Cóż, urozmaiciłam im nieco nudne niedzielne popołudnie...;)

Czapkowisko

Dziś o czapkach powiem nieco
częstochowskie rymy klecąc:
No więc czapki dziergam różne
kolorowe i podłużne
I uszanki i berety
(tych najwięcej jest - o rety!)
Gładkie, w łatki, melanżowe
(te ozdobią każdą głowę!)
Z koliberkiem, z jeżem, z sówką
z poczciwą misiową główką.
Smerfne, śmieszne, zwykłe, długie,
bo ja czapki dziergać lubię :)
Z pomponami, z guzikami...
Dość gadania: patrzcie sami!



sobota, 26 października 2013

Prywatne wrzosowiska

...no przecież Geniuszem nad geniusze jest Stwórca Wrzosów...
Moje przedszkolaki od lat wiedzą, że ulubiony kolor cioci mARTy to "wzosowy, fioletowy i koalowy" i że ciocia mARTa kocha "wzosy" (a jeszcze nie tak dawno "wziosi").

Owrzosiłam jeżową salę i wszczepiam wrzosomanię Jeżom...







Teraz motyw wrzosu przewija się przez prace o bardzo różnej tematyce :)
(Niestety zdjęć brak)
Ostatnia praca plastyczna dotyczyła dżungli - już się bałam, że też gdzieś ten wrzos przemycą, ale jednak skupili się na lianach...;)

Owrzosiłam moją pracownię (pełniącą przy okazji rolę pomieszczenia mieszkalnego).
Chciałabym być wielkości biedronki i wędrować po tych wrzosach...





A już wkrótce od dawna planowany, silnie uzdjęciowiony i mocno prywatny wpis będący wspomnieniem Rodzinnej Wyprawy Po Wrzos.

(Matulu, Piotrulu - bójcie się...;))

czwartek, 24 października 2013

...zachwyty nad ilustracjami ciąg dalszy: Wróbelkowo...

Kreskę, którą miał Marcel Marlier znają chyba wszyscy...
Dla mnie nie ma genialniejszego Ilustratora...!
"Martynki" mogę oglądać w nieskończoność...
Treścią się nie zachwycam, ale w każdy z obrazków mogę wpatrywać się wciąż i wciąż, i za każdym razem znajdować coś nowego...

Dziś odnalazłam w sali Jeżyków opowieść wróbelkową...






Obrazek rowerowy, to mistrzostwo świata...
CUDOWNE...

Niesamowity Marcel...
Szkoda, że Ktoś uznał, że narysował już na ziemi wszystko co miał do narysowania, i zabrał go do Siebie...

wtorek, 22 października 2013

Jedność koalowych Myśli...

Myślałam, że to ja jestem prekursorem koalowej ideologii, ale gdzieżby...!

Natrafiam ostatnio na ślady świadczące o tym, że nie jestem ani jedyna, ani pierwsza...
Fajnie, że jest nas więcej :)

Wczoraj zaszłam do księgarni, chwyciłam za jedną z książek dla dzieci i znalazłam w środku taki oto List:


...jeszcze do tego na stronie 28... (zawsze była to MOJA liczba...)

Przed laty Ktoś podzielił się ze mną modlitwą dzikich gęsi... 
Też odnalazłam ją w tej książce.

Autorka: Sophie Piper
Koalowa ilustratorka - Tina Macnaughton

Ale to nie wszystko...
Tej jesieni zostałam też obdarowana kartką:


:o) :o) :o)

A kiedy po raz ostatni byłam w księgarni (ok 2 miesiące temu... omijam je szerokim łukiem, bo zawsze coś mnie skusi...) też natrafiłam na List...



Wiadomo, że dmuchawcowy "Pan Kuleczka" Wojciecha Widłaka musiał pojechać ze mną do domu... (cudowniaste ilustracje - Elżbieta Wasiuczyńska). U Musierowicz czytałam nieraz o ludziach, którzy za ostatnie pieniądze kupują książki. Tu doświadczyłam tego bardzo dosłownie... no ale przecież nie mogłam zostawić Listu w sklepie...



czwartek, 17 października 2013

Minionkowa lekcja pokory.

Ostatnio moje Jeże mają fazę na Minionki (cokolwiek to jest).
Od paru tygodni rysują Minionki we wszystkich konfiguracjach i bawią się w Minionki (co polega głównie na tym, że śpiewają: "Ba ba baaaa ba-baa na naaaa, ba ba baaaaa ba-baa na naa...").
W tym tygodniu grupowy prekursor minionkowych trendów (mój kochany Koal) obchodził hucznie szóste urodziny, więc postanowiłam uczcić go Minionkiem właśnie...

Żeby się dowiedzieć jak toto wygląda w oryginale, wygooglowałam Minionka i od razu wyjaśniła się tajemnica owego "Ba ba baaaa" rozlegająjącego się ostatnio NAZBYT często w sali Jeżyków.
Jeśli chcesz to usłyszeć (przemyśl to dobrze), to kliknij tu: KLIK

Ucieszyłam się, że to takie małe, żółte, nawet jednookie, więc będzie turboproste do wyszydełkowania... Stwierdziłam, że machnę Minionka w pół godziny.

Tymczasem...

Męczyłam się z gadziną dwa wieczory.
(Nie chciał dziad współpracować po prostu)
Tych kilkumilimetrowych rękawiczek trójpalczastych nie chcę w ogóle pamiętać...

Najgorsze, że efekt też był opłakany...


Ale nic to...
Koal był ucieszony.
Rozwiązał wstążkę, otworzył prezent, spojrzał na efekt moich wypocin i natychmiast rozległo się uradowane: 
"Ba ba baaaa, ba-ba na naa".
A to oznacza, że Minionek został zidentyfikowany jako Minionek.
Nie jest więc źle.
;o)


PS. Olśniło mnie właśnie, że może google pomoże mi zrozumieć przewijające się w tym roku w przedszkolu tajne hasło "kabum". 
No i w rzeczy samej.
Zagadka rozwikłana.

środa, 16 października 2013

"...szukali, gdzie ta nóżka niewielka, która do wrzosowego pasuje pantofelka..."


Posłuchajmy, co herold obwieszcza!
Herold:
Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan
Król Jegomość kieruje orędzie:
"Straż Królewska poszukiwać ma wszędzie,
A gdy znajdzie się właścicielka
Złotego* pantofelka,
W otoczeniu dam i rycerzy
Do pałacu ją sprowadzić należy."

...Kto w dzieciństwie słuchał Brzechwowej wersji "Kopciuszka" z Bajek-Grajek...? Analogową płytę zdarłam wieki temu, ale niedawno otrzymałam w darze od Mamy Teresy wersję wznowioną na CD... 

Czy to służka, czy szlachcianka bez skazy,
My spełniamy królewskie rozkazy.
Musimy wejść i do służki,
Pantofelek przymierzyć do nóżki.
Pokaż, miła panienko,
Czy masz stopkę maleńką?




...swoją drogą, gdyby jeszcze niedawno ktoś mi powiedział, że będę robić sesje fotograficzne kapciom............;)

* Tudzież wrzosowego (przyp. aut.)