poniedziałek, 30 grudnia 2013

į Dangų...


No dobrze.
Niech będzie, że z powyższego zdjęcia jestem naprrrawdę dumna :)
A niebo (zwłaszcza z prawej strony) wygląda jak malowane akwarelami...

***

A gdy ja uwieczniałam akwarelowe niebo, za moimi plecami...:






wtorek, 3 grudnia 2013

Wytrwałość


A CZY TY SPRAWIŁAŚ JUŻ SOBIE ZIMOWE FUTRO...?
;)


No i coś specjalnie dla mnie...
Mlecyk <3
...chyba już naprawdę ostatni w sezonie...



sobota, 30 listopada 2013

środa, 27 listopada 2013

Gdy pierwszy dnia posiłek przygodą się staje...

Chciałam zjeść moje śniadanie,
Lecz przyjrzałam się badawczo:
Co Ci stało się, bananie?
Jak delfina mam zjeść na czczo?




wtorek, 19 listopada 2013

Nieś po rosie w dal w zapłakany świat...


Ostatnimi czasy przebywam gdzieś ciągle między "Czasem Honoru", Świętem Niepodległości, hymnem i barwami narodowymi a Koncertem Pieśni Patriotycznych...
"Deszcz, jesienny deszcz" od kilku dni gra mi w głowie...
Wam też może zagrać, jeśli zajrzycie na stronę Poldka: KLIK

wtorek, 12 listopada 2013

Lala Ania, czyli historia o tym, jak to zbyt małe na wszystkie Panieneczki butki swe przeznaczenie spotkały. A tak naprawdę, to o czymś o Wieeeeele Ważniejszym! :o)

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedemnastoma pasmanteriami były sobie wrzosowe pantofelki... KLIK
(...)
Czas mijał, a straży królewskiej nie udało się odnaleźć upragnionej właścicielki...
Pantofelki niecierpliwiły się coraz bardziej i ciągle powtarzały, że chcą aby ktoś w nich tuptał...
W tym samym czasie, 255 km na północ rosła sobie Maleńka Panieneczka Igulanka o Wielkich Stópkach...


Wielkimi krokami (godnymi Wielkich Stópek) zbliżał się Wielki Dzień Panieneczki Igulanki...
Dzień, w którym miało się wydarzyć Coś bardzo, bardzo, bardzo, baaaaardzo Ważnego...!


Autorka tej bajeczki zamyśliła się głęboko nad tym, co takiego mogłaby stworzyć, co przypominałoby Małej Panieneczce o tym Niesamowicie Ważnym Dniu...
Spojrzała na wiercące się niecierpliwie pantofelki...
I tak to...
...od wrzosowych pantofelków i Wielkiego Dnia Maleńkiej Panieneczki powstała...


lawendowooka lala Ania.
Ania - bo tak właśnie brzmi chrzcielne imię Maleńkiej Panieneczki.


(Tu Anka jeszcze nieuczesana...
Szczerze mówiąc, podobała mi się taka :) ale nie wypadało, żeby w Wielki Dzień pojawiła się taka zmerchlona...)


A w Wielkim Dniu nastąpiło spotkanie Maleńkiej Panieneczki z lalą Anią.
Z inicjatywy Małej Panieneczki, spotkanie przebiegło raczej milcząco i refleksyjnie...


...podobnie dnia następnego...
(ale już w fioletowej jedności)


Sądzę jednak, że chwilowa zaduma jest tylko preludium do przyszłych radosnych chwil pełnych rozmów, śmiechu i wspólnych sekretów...

A Maleńkiej Panieneczce życzę, by nie tylko - jak w bajkach - żyła długo i szczęśliwie, ale by Żyła Wiecznie, Szczęśliwie, w Miłości...

sobota, 2 listopada 2013

Odrobina kordonkowej kwiatowości

...tam gdzie zaczyna się praca z kordonkiem i szydełkiem 1,25...
...dokładnie w tym punkcie kończy się mój szydełkowy talent...:(

Co za męka, panie dzieju...




Wymęczone bukieciki osiądą na wyszydlonych uprzednio dziecięcych beretkach. 

piątek, 1 listopada 2013

Kiedyś

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno...
Wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz...

Dabar mes regime lyg veidrodyje, mįslingu pavidalu, 
o tuomet regėsime akis į akį. 




(1 Kor 13,12 oczywiście...)

Odbite w brudnej kałuży, ale jednak Niebo..........

środa, 30 października 2013

Dmuchawce okiem Dzieci

Pokazywałam kiedyś TUTAJ jak przeróżne, niepowtarzalne, wyjątkowe dzieła tworzą Dzieciaki, mając zadany ten sam temat i mając do dyspozycji te same materiały...

Maj 2013.
Tym razem mieli tylko ołówki i kartki...
Słabo widać :(
Szkoda, że nie sfotografowałam każdej pracy z osobna :(
...jeszcze wtedy nie wiedziałam, że wkrótce będę unosić się na nasionku Dmuchawca...


poniedziałek, 28 października 2013

Śpiworek dla Bo

Dawno, dawno temu pewien Miś o imieniu Bo zamówił u mnie śpiworek...
Naczekał się biedak straszliwie długo...
Wprawdzie nie sądzę by śpiworek był mu w istocie potrzebny, gdyż zawsze znajdzie się ktoś, kto go na noc z chęcią przygarnie i zapewni przytulny kącik.
Jakoś tak się bowiem składa, że prawie wszyscy go kochają, mimo że to podrywacz, uwodziciel, Casanova, i łajdak niewierny.
Ale skoro zbliża się pora gdy niedźwiedzie zapadają w zimowy sen to pomyślałam, że miłosiernym uczynkiem będzie zaspokojenie śpiworkowej potrzeby Bo'busia... A że wpadł do mnie na dwie nocki, więc siedział mi na stole i motywował do pracy. Sam dobierał kolory, wymiary, motywy... (Tylko poduszka z jego podobizną była niespodzianką. Uszydliłam ją gdy spał. Pozornie go to nie obeszło, ale zarejestrowałam radosny błysk w oku!)
Oczywiście i tak marudził, że mu nie wygodnie czy coś tam, ale w rzeczywistości spał tak smacznie, że go w niedzielę dobudzić nie mogłam pomimo zmiany czasu...

Oj ten Bo'bek...
Nagrandzi, namąci, wzgardzi a i tak masz do niego słabość...


niedziela, 27 października 2013

O czapce, która wymknęła się spod kontroli (plus seria narcystycznych słitfotek z samowyzwalacza gratis ;))

Ten niezręczny moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że w Szydełkowym Szale (Szy Szy) posunąłeś się ciut za daleko...




Powyższe zdjęcie wykonane dzięki uprzejmości Brata Słońca, które zechciało dziś niespodziewanie rozświecić się na całego i upiększyć jesienny Poznań.
Swoją drogą, fajne to uczucie: 27 października spacerować po Ogrodzie Botanicznym w krótkim rękawku...


Nie spadały dziś z nieba kwiaty (co czasem w tym Miejscu się zdarzało), ale pachniało Nadzieją, Obietnicą i psalmem 30...



Ostatnie zdjęcie dedykuję wszystkim, którzy spędzili ten weekend na tychże samych warsztatach tańca co ja. Niechaj patrząc na nie zanucą pod nosem: "Eja eja eja eja eja eja eja o" :o)

***

A jeśli chodzi o przechodniów...
Cóż, urozmaiciłam im nieco nudne niedzielne popołudnie...;)