Ten niezręczny moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że w Szydełkowym Szale (Szy Szy) posunąłeś się ciut za daleko...
Powyższe zdjęcie wykonane dzięki uprzejmości Brata Słońca, które zechciało dziś niespodziewanie rozświecić się na całego i upiększyć jesienny Poznań.
Swoją drogą, fajne to uczucie: 27 października spacerować po Ogrodzie Botanicznym w krótkim rękawku...
Nie spadały dziś z nieba kwiaty (co czasem w tym Miejscu się zdarzało), ale pachniało Nadzieją, Obietnicą i psalmem 30...
Ostatnie zdjęcie dedykuję wszystkim, którzy spędzili ten weekend na tychże samych warsztatach tańca co ja. Niechaj patrząc na nie zanucą pod nosem: "Eja eja eja eja eja eja eja o" :o)
***
A jeśli chodzi o przechodniów...
Cóż, urozmaiciłam im nieco nudne niedzielne popołudnie...;)
Ta czapa również fantastyczna:)
OdpowiedzUsuńCzapa jest świetna. A fotki może i są narcystyczne, ale też bardzo optymistyczne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA co do licznika, to pojechałam na weekend do Sofii i mi uciekł :-)
Pozdrawiam.