niedziela, 27 października 2013

O czapce, która wymknęła się spod kontroli (plus seria narcystycznych słitfotek z samowyzwalacza gratis ;))

Ten niezręczny moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że w Szydełkowym Szale (Szy Szy) posunąłeś się ciut za daleko...




Powyższe zdjęcie wykonane dzięki uprzejmości Brata Słońca, które zechciało dziś niespodziewanie rozświecić się na całego i upiększyć jesienny Poznań.
Swoją drogą, fajne to uczucie: 27 października spacerować po Ogrodzie Botanicznym w krótkim rękawku...


Nie spadały dziś z nieba kwiaty (co czasem w tym Miejscu się zdarzało), ale pachniało Nadzieją, Obietnicą i psalmem 30...



Ostatnie zdjęcie dedykuję wszystkim, którzy spędzili ten weekend na tychże samych warsztatach tańca co ja. Niechaj patrząc na nie zanucą pod nosem: "Eja eja eja eja eja eja eja o" :o)

***

A jeśli chodzi o przechodniów...
Cóż, urozmaiciłam im nieco nudne niedzielne popołudnie...;)

2 komentarze:

  1. Czapa jest świetna. A fotki może i są narcystyczne, ale też bardzo optymistyczne. Pozdrawiam.
    A co do licznika, to pojechałam na weekend do Sofii i mi uciekł :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń